Zmiany w TK. Ast: Trąci to zamachem na konstytucyjny organ państwa
DoRzeczy.pl: Media opisują treść uchwały Sejmu dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego. Większość rządowa chce w ten sposób "unieważnić" TK. Uchwała ma m.in. namawiać dotychczasowych sędziów TK do rezygnacji. Jak pan ocenia ten pomysł?
Marek Ast: Myślę, że będą to działania absolutnie bezskuteczne. Oczywiście, większość Sejmowa może podejmować uchwały, czy kierować apele do sędziów Trybunału, jednak sędziowie mają przymiot niezawisłości oraz poczucie odpowiedzialności za państwo i świadomość ciężaru obowiązku, który muszą wykonywać po złożeniu przysięgi przed prezydentem. Z całą pewnością nie złożą rezygnacji.
Tego rodzaju uchwały Sejmu nie są żadnym źródłem prawa i nie mają mocy wiążącej. Jeżeli większość sejmowa chciałaby dokonać zmian, to musi zmienić prawo, czyli uchwalić ustawy. Podobno jakiś pakiet ustaw jest przygotowany, jednak one muszą pojawić się w Sejmie i zachodzi pytanie, czy będą zgodne z obowiązującą konstytucją.
W projekcie uchwały ma być apel o nierespektowanie orzeczeń obecnego TK. Co pan na to?
To już trąci zamachem na konstytucyjny organ państwa oraz ustrój państwa. Dopóki ustawowo nie zmieni się zakresu działania TK, czy jego ustroju, to jest on sądem ostatniego słowa i nie ma możliwości podważania jego rozstrzygnięć.
Jak pan odnosi się do treści uchwały, w której czytamy, że funkcję prezesa TK sprawuje osoba nieuprawniona?
Kompletny absurd. Sejm nie ma możliwości kontrolowania Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma możliwości kwestionowania statusu prezesa, czy poszczególnych sędziów TK. Większość sejmowa proponując taką uchwałę po prostu się ośmiesza. Również ze strony pana prezydenta był sygnał, że tego rodzaju uchwały nie będą przez niego respektowane, a jego decyzja o powierzeniu funkcji prezesa TK pani Juli Przyłębskiej jest prawomocna, ważna i nie do podważenia.
Czy fakt, że w 2015 roku, gdy wybrano sędziów TK i przyjął ich, dając gabinety i pensje, ówczesny prezes TK prof. Andrzej Rzepliński, ma znaczenie?
Cały czas podkreślamy, że ta cała ośmioletnia narracja totalnej opozycji była pozbawiona podstaw. Stworzono historię o sędziach dublerach, a przecież Sejm dokonał prawidłowego wyboru i stanowiska zostały poprawnie obsadzone. Przypominam, że pierwotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której stanowiska sędziów TK nie zostały poprawnie obsadzone przez Sejm VII kadencji, a prezydent nie przyjął przysięgi od tamtych kandydatów wybranych „na zaś”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.